Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że Polacy powinni pracować dłużej
Na początku stycznia minęło 10 lat odkąd rząd PO-PSL podwyższył Polakom wiek emerytalny. Była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji Donalda Tuska jako premiera. Politycy PiS od początku krytykowali te działania i do dzisiaj atakują Tuska zarzucając mu, że po dojściu do władzy podwyższy ponownie wiek. Co ciekawe, sam lider PO zmienił przez lata zdanie w tej sprawie i obecnie twierdzi, że podwyższenie wieku było błędem.
Tymczasem były premier Włodzimierz Cimoszewicz ma na ten temat inną opinię. "Bardzo duża część społeczeństwa nie ma pojęcia o finansach państwa. Ludzie nie wiedzą skąd rząd ma pieniądze, ile ich ma i na co musi wydawać. Są trochę jak dziecko z dowcipu, które zapytane skąd tata ma pieniądze odpowiedziało, że "ze ściany", czyli z bankomatu. Ignorancja finansowa i gospodarcza są dość powszechne. Można jej skutki obserwować także w mediach. Populizm polityczny skutkuje przesadnym życiem na kredyt. Dlatego tak wiele osób myśli, że emerytury wypłaca rząd i może on dowolnie kształtować ich wysokość niezależnie od czasu i rodzaju pracy późniejszego emeryta. Temat wieku emerytalnego będzie oczywiście w tych okolicznościach wracał. PiS będzie chciał powtórzyć propagandę z 2015 r., opozycja będzie się wyrzekała zamiaru ponownego podwyższenia wieku emerytalnego" – mówi w rozmowie z serwisem businessinsider.com.
Według Cimoszewicza trzeba podnieść wiek emerytalny
Europoseł KO wskazuje, że są dwa wyjścia, ale tylko jedno jest właściwe. "Pierwsze, prawidłowe, to dłuższy czas pracy. Brzmi to źle, zwłaszcza, że przeciętny czas życia Polaków drastycznie się obniżył, ale arytmetyka jest nieczuła na takie argumenty" – wskazuje.
"Drugie, możliwe, ale złe, to obniżenie poziomu gwarancji wynikających z systemu emerytalnego. W gruncie rzeczy można zrezygnować w ogóle z ustalania wieku emerytalnego. Niech każdy przechodzi na emeryturę kiedy chce, ale będzie ona proporcjonalna do zgromadzonych składek. W kraju pojawi się rosnąca liczba prawdziwych nędzarzy. Obawiam się, że żadna z partii nie będzie wystarczająco odważna, by uczciwie rozmawiać o tym przed wyborami. Pamiętajmy, że w Grecji skończyło się to kilkukrotnym obniżeniem wartości emerytur" – ostrzega Włodzimierz Cimoszewicz.